A może żyjemy po prostu po to, żeby czegoś doświadczyć i to właśnie doświadczenie jest sensem naszego życia? Skoro różnica między zrozumieniem a doświadczeniem zaciera się to teraz jesteśmy trochę bliżej zrozumienia, czym jest życie.
A może żyjemy po prostu po to, żeby czegoś doświadczyć i to właśnie doświadczenie jest sensem naszego życia? Skoro różnica między zrozumieniem a doświadczeniem zaciera się to teraz jesteśmy trochę bliżej zrozumienia, czym jest życie.
Kiedyś było…nic. 13,8 miliarda lat temu nastąpił Wielki Wybuch i powstała materia oraz stałe fizyczne. Przypadkowe skomponowanie tych niezmiennych praw przyrody, tak by mogła powstać otaczająca rzeczywistość i świadomy, inteligentny obserwator, czyli człowiek wynosi 1:10229 (cyfra, która ma prawie 300 zer), jest to zasada antropiczna. Wszystkich atomów w całym wszechświecie jest ok.1080 a prawdopodobieństwo przypadkowego trafienia szóstki w lotto ok. 1:14 000 000. A więc jest to prawie niemożliwe by prawa przyrody skomponowały się same, przypadkowo. Ateistyczny kontrargument jest taki, że jeżeli wiele razy przypadkowo będzie się komponować prawa przyrody, to stanie się bardziej prawdopodobne, że w końcu rzeczywistość zaistnieje. Jednak w tym momencie znów dochodzimy do problemu inteligentnej istoty, która ma „rzucać kostką”.
Czy nasze życie jest zaplanowane i przesądzone, czy też rządzi nami przypadek? Moim zdaniem ani jedno, ani drugie, odpowiedź nie jest „zero – jedynkowa”. Jeśli postawimy ołówek na stole, to on się przewróci i jest to z góry zaplanowane i zdeterminowane. Ale możemy zadecydować o czasie postawienia ołówka i kierunku jego upadku, ale o kierunku upadku ołówka może zadecydować również przypadek. Jakaś osoba zaplanuje sobie zakupy i jej pójście do sklepu będzie celowe, ale w tym sklepie przypadkiem spotka kolegę ze szkoły. Gdyby wszystko było wynikiem przypadku lub wszystko było zaplanowane, wszystko byłoby bez sensu.